Opowiem Ci dzisiaj kilka historii, które znam z własnego doświadczenia, a ich wspólnym mianownikiem jest trening czystości. Spotkałam się z nimi w mojej pracy nauczyciela. Każda z nich dotyczy samodzielności w zakresie załatwiania potrzeb fizjologicznych u dzieci nowoprzyjętych do przedszkola. Być może odnajdziesz w jednej z nich Twojego Malucha i dzięki temu zrozumiesz, że to się zdarza, że tak bywa i trzeba to zaakceptować. Wiedz, że najważniejsze, co możesz dać dziecku to spokój, poczucie bezpieczeństwa i czas. I panią nauczycielkę, pełną empatii i chęci niesienia pomocy dziecku.
W obszernym artykule o odpieluchowaniu (dostępny tutaj) wspomniałam, że optymalnym momentem, w którym można podejmować próby nauki świadomego korzystania z nocnika jest 30 miesiąc życia. W połowie 3 roku życia z reguły dziecko osiąga wszystkie gotowości, które są niezbędne, żeby móc posiąść samodzielność w tym zakresie. Z jakiego więc powodu coraz częściej słyszy się o dzieciach, które witają się z przedszkolem nadal nosząc pieluszkę albo są dopiero na początku procesu odpieluchowywania? Wynika to prawdopodobnie z tego, że rodzice czują presję ze strony przedszkoli, które nie zgadzają się na przyjęcie niesamodzielnego dziecka i wymagają od rodzica rozpoczęcia nauki korzystania z toalety najpóźniej w wakacje poprzedzające rok szkolny, mimo braku sygnałów ze strony dziecka. Wszak zdaniem wielu pedagogów, istotnym elementem wychowania jest tzw. trening czystości.
Co to jest trening czystości?
Trening czystości to nic innego, jak wszelkie działania rodzica mające na celu oduczenie korzystania z pieluchy. Ten termin jest używany zdecydowanie częściej w przedszkolach niż ‘odpieluchowanie’. Ja jednak odczuwam pewien zgrzyt na to hasło, bo samo słowo ‘trening’ sugeruje, że jest to coś, co trzeba mozolnie i długo ćwiczyć, powtarzać te czynności, a dodatkowo nie obejdzie się bez trenera. W rolę trenera najczęściej wciela się mama i usilnie próbuje doskonalić umiejętność zgłaszania potrzeby, wypróżniania się i dbania o higienę rąk. Słowo ‘trening’ z dala pachnie presją, którą można odczuwać. Kojarzy się z pośpiechem i sugeruje, że wszystko w każdym momencie da się wypracować. Konsekwentną pracą i oddziaływaniem. A to się kłóci ze stanowiskiem psychologów, że bez gotowości i zaangażowania dziecka rodzic nic nie zdziała.
„Daj dziecku komunikat, że to ono o wszystkim decyduje i może samo kontrolować sytuację. Najczęściej właśnie wtedy sytuacja sama się rozwiązuje. Pamiętaj, że procesu odpieluchowania nie przeprowadzisz bez dziecka! (…)
DOPÓKI DZIECKO NIE BĘDZIE NA TO GOTOWE, TO GO NIE ODPIELUCHUJESZ (…)”
Poniżej znajdziesz kilka historii, z którymi miałam do czynienia w przedszkolu obejmując grupę trzylatków. Muszę nadmienić, że była to grupa niezwykle samodzielna w mojej ocenie, co wynikało prawdopodobnie z tego, że zdecydowana większość dzieci wcześniej uczęszczała do żłobka. Mimo to u kilkoro z dzieci pojawiły się problemy dotyczące kwestii samodzielnego korzystania z toalety. Wiele dzieci potrzebowało pomocy od strony czysto technicznej, ale w tym zakresie najszybciej przyswajały potrzebne im umiejętności. Najtrudniej jednak było opanować pojawiające się silne emocje związane z wypróżnianiem i lęk.
Pielucha w przedszkolu
Kiedy objęłam grupę trzylatków, pośród 25 dzieci pieluszkę nosiła nadal jedna z dziewczynek. Z relacji mamy wynikało, że córka nie potrafi zakomunikować potrzeby i nie odczuwa jej – próby odpieluchowywania spełzły na niczym i mama się poddała. Poznając bliżej dziewczynkę i obserwując jej zachowanie potwierdziła się relacja mamy – w mojej ocenie tej gotowości do odpieluchowania dziecko zupełnie nie wykazywało. Dlatego postanowiłyśmy wraz z moją pomocą nauczyciela pozwolić na stosowanie pieluszek, ale równolegle miałyśmy za cel oswajać ją z toaletą zabierając ją tam podczas korzystania z niej całą grupą, rozwijać jej umiejętności komunikacyjne i dużo rozmawiać. Finalnie dziewczynka została odpieluchowana w kwietniu, ale dzięki temu, że nie było nacisku, presji i stresu zamiast wsparcia i empatii – udało się przeprowadzić ten proces szybko, skutecznie i bez wpadek.
Lęk przed wpadnięciem do toalety
Mimo, że dziecko przeszło proces odpieluchowania zanim wyruszyło do przedszkola, może się mierzyć z lękami, które pojawią się dość nagle i niespodziewanie. Tak też było z jedną z dziewczynek, która wcześniej uczęszczając do żłobka nie miała większych problemów z korzystaniem toalety. Potrafiła zgłosić swoją potrzebę, zdążała na czas, wymagała jedynie pomocy w podcieraniu. Jednak kiedy trafiła do przedszkola i zobaczyła toaletę, z której należy korzystać, była przerażona. Potrzebowała obecności osoby dorosłej, pomocy w wysadzeniu na muszlę i trzymania za rękę. Dlaczego? Bo obawiała się, że do niej wpadnie. Na szczęście przy odpowiednim wsparciu nas nauczycieli w głowie dziewczynki nie pojawiła się blokada uniemożliwiająca korzystanie z łazienki, a dzięki niemu udało się przepracować ten problem w naprawdę krótkim czasie.
Lęk przed używaniem toalety – konieczne wprowadzenie nocnika
Pamiętam też chłopca, który miał duże trudności adaptacyjne nie tylko w kwestii korzystania z toalety. Początkowo chłopiec podejmował tylko samotne zabawy i wciąż pytał kiedy ktoś po niego przyjdzie. Miał problemy ze spożywaniem posiłków (jadł bardzo wybiórczo, odmawiał większości jedzenia). Targały nim na tyle silne emocje, że każda aktywność przedszkolna wiązała się z płaczem i lękiem. Podobnie było w toalecie – chłopiec nie chciał korzystać z niej tak jak inne dzieci, wobec czego potrafił zarzymywać mocz przez cały dzień. Po rozmowie z rodzicami ustaliliśmy, że jedynym rozwiązaniem na ten moment jest wstawienie do przedszkolnej łazienki znanego mu nocnika. Tylko w ten sposób udało się przekonać chłopca do załatwiania potrzeb fizjologicznych w przedszkolu i okiełznać jego trudne emocje. Po kilku miesiącach w spokoju pozbyliśmy się nocnika, a toaleta przedszkolna już nie była taka straszna.
Moczenie się podczas leżakowania
Mimo zapewnień rodziców, że proces odpieluchowania zakończył się z sukcesem, miałam w grupie kilkoro dzieci, które miały trudności z trzymaniem moczu podczas poobiedniej drzemki. Jak sobie z tym radziłyśmy? Rodzice nie chcieli wracać do pieluch, więc jedynym wyjściem były podkłady higieniczne albo postawienie leżaka z dala od dywanu tak, żeby można było sprawnie posprzątać po wpadce. U niektórych dzieci takie wpadki pojawiały się rzadko, epizodycznie, ale u innych można się było tego spodziewać każdego dnia. Z czego to wynikało? Prawdopodobnie z tego, że proces odpieluchowania ma dwie fazy – pierwsza to pozbycie się pieluchy za dnia i to udaje się zdecydowanie szybciej osiągnąć. Druga natomiast to odpieluchowanie nocne, które może trwać nawet do 5. roku życia. Drzemka co prawda trwa dużo krócej niż sen w nocy, ale nadal dla niektórych dzieci wybudzenie się z powodu silnej potrzeby skorzystania z toalety stanowi dużą trudność i nieświadomie załatwiają się na leżaku.
Wstydzenie się poproszenia o pomoc
Spotkałam się też z przypadkami dzieci, które mimo tego, że świetnie radzą sobie sme w łazience potrzebują wsparcia wyłącznie w wytarciu pupy. Niestety nie wszystkie dzieci są w stanie o tym powiedzieć swojej Pani. Wolą spróbować robić to samodzielnie, nieudolnie i bez efektu albo zupełnie pominąć ten etap pobytu w toalecie, byleby nie przyznać się, że tego nie potrafią. Ważna jest tu rola rodzica, żeby przygotować dziecko do takich sytuacji i zapewnić (jeśli oczywiście macie pewność, że takie jest stanowisko nauczyciela i pomocy), że zawsze może prosić o pomoc i ją otrzyma. Nauczyciel ze swojej strony może przekonać dziecko, że jest w sali po to, żeby mu pomóc, ale również próbować doskonalić tę umiejętność, żeby dziecko mogło poczuć się niezależne i samodzielne.
Podsumowanie
To tylko kilka przypadków opisujących trudności dzieci w zakresie odpieluchowania, z którymi spotkałam się w swojej pracy. W każdym z nich skupiałyśmy się przede wszystkim na zaopiekowaniu emocji, wspieraniu i rozmowach. Dodatkowo byłyśmy w kontakcie z rodzicami, uświadamiałyśmy i edukowałyśmy, obierając podobne działania i postawy wobec dziecka. Tylko owocna współpraca, spokój i akceptacja może sprawić, że takie sytuacje będą się pojawiać coraz rzadziej, aż do całkowitego ich wyeliminowania.
Czy Twoje dziecko zdążyło się odpieluchować zanim trafiło do przedszkola? Czy proces odpieluchowania przebiegł sprawnie i pomyślnie? A może miałaś doświadczenia podobne do tych opisanych powyżej? Czekam na Waszą historię.
Synek w tamtym roku zaczął swoją przygodę z przedszkolem. W marcu na zebraniu rodziców poinformowano nas, że dzieci muszą być odpieluchowane (syn miał wtedy 2 lata i 4 miesiące). Czekałam do wiosny (ciepło i łatwiej przebierać dziecko na dworzu). Pierwsze próby były w maju. Niestety syn nie był jeszcze na to gotowy. Postanowiłam poczekać do lipca. Podczas wakacji nad morzem było drugie podejście. Niestety bez jakichkolwiek efektów. Nie widziałam u syna gotowości. Przyszedł sierpień połowa miesiąca i syn sam zaczął wołać, że chce siku zrobić w łazience. We wrześniu w przedszkolu dwa razy zdarzyły się wpadki. Na obecną chwilę syn ma 3 lata i 8 miesięcy. Siku i kupkę robi w łazience. Nie ma wpadek dziennych. Czasami raz na miesiąc zdarzy się wpadka nocna.
Dziękuję za komentarz. W takim razie można powiedzieć, że synek idealnie wybrał moment i zdążył przed pierwszym dniem w przedszkolu. Dobrze, że nie udzieliła Wam się presja z przedszkola i czekałaś na gotowość dziecka. Pozdrawiam!
Synek ma 2 lata 8 miesięcy. Od września idzie do przedszkola i wszystkim zależy żeby w przedszkolu dzieci były już odpieluchowane. Próbuje odpieluchować już od jakiegoś czasu, ale zawsze rezygnowałam bo nic to nie dawało-zero efektów. Przyszedł czas, że syn zaczął zgłaszać że ma pełną pieluche i chce żeby go przebrać. Uznałam to za dobry moment żeby znów spróbować. Był moment, że udało mu się zawołać, albo jak się załatwił od razu chciał żeby go przebrać, a potem nagle… regres. Czy miał pieluche czy majtki w ogóle przestało mu przeszkadzać że ma mokro, albo jeszcze gorzej. Jeżeli go posadzę na nocnik, czy tam na kibelek to się załatwi, ale sam w ogóle nie woła ani na siku ani na kupę. Martwię się tym. Teraz jest tak, że jak się zmoczy to od razu się rozbiera i szuka świeżych majtek, ale nie woła za wczasu… Próbowaliśmy juz metody nagród, majtek treningowych, nawet pozwolenie na bieganie po domu na golasa. Jak go pytam gdzie trzeba sie załatwić to normalnie pokazuje że na nocnik, albo na toalete. No ale i tak nie woła… W dodatku jest raczej nieśmiałym dzieckiem. Nie wiem czy będzie potrafił zakomunikować Paniom o tym, że potrzebuję do ubikacji.